Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM

No i doigrałem się

  • Napisane przez  Józef Antoniewicz

Czeka mnie cela w tiurmie i wieczne społeczne potępienie. Być może podwiozą mnie tam kibitką, gdyż jako osoba całkowicie niepełnosprawna sam się tam nie dowlokę. 

We wczesnym dzieciństwie już raz coś takiego przeżyłem, ale był to transport na wozie drabiniastym, w ówczesnych czasach komfort, 75 lat temu w grudniu 1939 r. Ale przewinienie też niebagatelne, bo rodzice nie podpisali volkslisty, i na długie 5 lat zostaliśmy przez hitlerowców wywiezieni do majątku niemieckiego barona. Mam nadzieję, że teraz będę mógł zabrać pastę i szczoteczkę do zębów oraz moje kule, bo jakoś muszę się poruszać. W mamrze nie będą mieli dużej ze mnie pociechy, ze względu na niepełnosprawność, ale mogę się przydać do redagowania np. więziennej gazetki ściennej. Wyrażony publicznie mój strach przed ww. dolegliwościami budzi na pewno ciekawość, co też ten Antoniewicz przeskrobał?

  • Artykuł jest zapowiedzią 89 wydania Kuriera Czaplineckiego

Ano nabroił. Stała się rzecz niesłychana, pan Józef obraził Pana! Pana Sebastiana Matułojcia, publicznie, jednego z rajców naszej gminy. Otóż pan Radny uważa, że opinie moje zawarte w artykule KCz Nr 87 pt.: „Czaplinecki bumerang” są w jego mniemaniu nieprawdziwe, i że naraziły Go, pana radnego Matułojcia na utratę zaufania publicznego. Nie będę wnikał, czy coś się traci czego może nie ma, a może jest, a tylko ja tego nie zauważyłem. W każdym bądź razie pan radny Matułojć udzielił pełnomocnictwa kancelarii adwokackiej ze Szczecinka, która w jego imieniu ma mnie postawić przed wymiarem sprawiedliwości. Kancelaria pismem z dnia 9.12.2013 r. wezwała mą osobę pod groźbą dochodzenia dalszych roszczeń przed sądem, do usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych poprzez umieszczenie sprostowania w najbliższym numerze Kuriera Czaplineckiego.

Miałoby to wyglądać tak: „Ja Józef Antoniewicz przepraszam Pana Sebastiana Matułojcia za to, że naruszyłem jego dobre imię w opublikowanym w numerze 87 Kuriera Czaplineckiego artykule „Czaplinecki bumerang. O strefie ciszy ponownie”, co naraziło go na utratę zaufania społecznego. Informacje tam zawarte dotyczące osoby Pana Sebastiana Matułojcia są bezpodstawne i nieprawdziwe”. Oświadczenie tej treści powinno zostać umieszczone na jednej z pierwszych trzech stron Kuriera Czaplineckiego. Powinno być wyraźne, a czcionka duża (co najmniej „13”). Oświadczenie powinno odznaczać się od pozostałych publikacji, reklam, ogłoszeń itp.

Nie spełniłem oczekiwań mecenasa pana Matułojcia, bo Nr 88 był już złożony i zamknięty, ale najważniejsza przyczyna to fakt, że w moim przekonaniu nie było tam nic nieprawdziwego. Wszak prawda zawsze się obroni. Krytyka boli i nikt jej nie lubi, zwłaszcza gdy dotyczy ona nas samych, i gdy jesteśmy przekonani o naszej nieomylności. Krytyka jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, i nie jest bezprawna, jeśli stanowi środek do ochrony uzasadnionego interesu społecznego. Zostało to zdefiniowane w Wyrokach Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Ustawie o Prawie Prasowym.

Krytyka i wolność krytyki są praktyczną realizacją wolności słowa i wypowiedzi gwarantowanej konstytucyjnie. Jest to urzeczywistnienie prawa obywateli do informowania. Prawo prasowe chroni krytykę i zakazuje jej tłumienia. Zgodnie z Orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poszerzono jego zakres, gdzie granice krytyki są szersze w stosunku do radnych, posłów, burmistrza czy rady. Mam niezbywalne prawo do wyrażenia mojej indywidualnej oceny, gdyż wolno mi więcej, działając w imieniu społecznym. Starając się o wybieralne stanowisko, trzeba mieć grubą skórę i liczyć się z tym, że będzie się pod stałą oceną społeczną. Moim nie tylko prawem, ale i obowiązkiem jest przypominanie w dzień i w nocy, że radnemu wolno mniej i że nie wolno mu mieszać swoich indywidualnych interesów z interesami i potrzebami ludzi, którzy wybierając radnego, zaufali mu.

W moim artykule stwierdziłem, że radny kupił działkę przy j. Czaplino, co jest prawdą, a zniesienie ciszy jest mu widocznie na rękę, bo tak przecież głosował. Natomiast interpretacja tego zapisu przez pana Radnego mnie nie interesuje. W ocenie pana mecenasa ze Szczecinka pan Matułojć wykonuje funkcje publiczne. Ależ ja tego nie neguję, taka jest rola radnego! Otóż panie Adwokacie cała rzecz w tym, że pan Radny nie całkiem uważnie przeczytał cały mój artykuł lub błędnie go zinterpretował.

Lokalna społeczność to mieszkańcy tego okręgu wyborczego, którzy na pana Matułojcia głosowali. Ze wstydem przyznaję, że ja i moja rodzina także daliśmy się zwieść głosując na Niego. Rada Osiedlowa zwróciła się imiennie do pana Radnego z przypomnieniem, że jest on zobowiązany do reprezentowania interesów swoich wyborców, i że wolą ich jest utrzymanie ciszy na j. Czaplino. Pan Matułojć zlekceważył wolę swoich wyborców - kilkadziesiąt podpisów, obrażając się na mnie za słowa „że ma gdzieś interes swych wyborców”. A jak miałem napisać? Że ma w nosie? Albo jeszcze dosadniej się wyrazić?

„Gdzieś” to po polsku znaczy w bliżej nieokreślonym czasie, miejscu lub przestrzeni. Ubodło pana radnego Matułojcia stwierdzenie, że głosuje rzadko zgodnie z interesami miasta i gminy. To jest moją, Antoniewicza oceną, do której mam prawo po analizie chociażby kilku publikacji na ten temat. Szanowny Panie Matułojć żyjemy już na całe szczęście w XXI w. Wszystkie Sesje Rady Miejskiej oraz komisje są protokołowane, wyłożone też są listy obecności, proszę więc samemu zrobić rachunek sumienia.

W tym samym numerze Kuriera, obok mojego, znajduje się artykuł pana Adama Kośmidra, naszego burmistrza, który informuje, jak ze szkodą dla miasta, bez racjonalnego uzasadnienia radni z Pana ugrupowania utrącili projekt instalacji fotowoltaicznej w oczyszczalni ścieków, czy też stworzenia dodatkowej zachęty do utworzenia domu pomocy społecznej.

Co prawda pan radny Matułojć nie głosował, ale absencja w głosowaniu to też głosowanie. Dwa lata temu głośna była szeroko komentowana na łamach Kuriera sprawa sztucznego lodowiska w Czaplinku. Powszechne oburzenie na łamach Kuriera Czaplineckiego powodował fakt, że pan Matułojć, nauczyciel WF był przeciwny. Burmistrz mimo obstrukcji Radnych znalazł sponsorów na wkład finansowy i proszę patrzeć, jaką teraz dzieciaki mają bezpieczną frajdę.

W Nr 88 Kuriera Czaplineckiego pan Wiesław Krzywicki zwraca uwagę na totalną opozycję wśród naszych niektórych radnych, do których należy mój adwersarz. Ile można by było dla mieszkańców i ich dobra więcej dokonać, gdyby nie złośliwa obstrukcja, która budzi podejrzenie - „Nie, bo nie”. Zdarza się często nie tylko u nas, że radni stają się oddzielną grupą społeczną, mającą własne interesy, ambicje skupione na ich realizacji, a nie realizują podstawowych potrzeb i wniosków wyborców. Można te ambicje zrozumieć, bo celem każdego ugrupowania jest dorwanie się do władzy, stanowisk i ośrodków decyzyjnych. Ale nie może być zgody na filozofię: nie ważne czy dobrze, czy źle, byle nasze było na wierzchu.

Dlatego tak ważne jest wsparcie lokalnego medium, jakim jest Kurier Czaplinecki. Ujawnia wszelkie nieprawidłowości, pokazuje sprawy dobre i złe. Może na jego łamach zabrać głos każdy z mieszkańców, prezentujących różnorakie poglądy i stanowiska, co nieraz budzi kontrowersje. Zdziwił więc mnie nieprzemyślany atak na moją skromną osobę, gdyż sądzę, że takie artykuły jak mój „Czaplinecki bumerang” są potrzebne dla higieny trzeźwego myślenia i prawidłowej oceny pracy władzy uchwałodawczej (RM) i wykonawczej (Ratusza).

Pan mecenas ze Szczecinka zarzuca mi mało elegancki język, którym się posługuję, a wyrażone moje opinie stanowią ponoć rażące naruszenie zasad sztuki dziennikarskiej. Otóż mój artykuł nie był przeznaczony ani dla frywolnych, ani dla cnotliwych panienek. Był wyrazem protestu wobec bezdusznego potraktowania sprawy ciszy na j. Czaplino. Mnie osobiście po tym artykule spotkała duża doza uznania, aprobaty i sympatii oraz podziękowania nawet od osób nieznanych. Ugruntowało to moje przekonanie, że był potrzebny.

Pan adwokat zrobił ze mnie dziennikarza. Niesłusznie, bo nim nie jestem, nie mam ku temu wykształcenia i ambicji. Z zawodu i wykształcenia jestem tylko ichtiologiem, a nieskładny język to wina tego, że maturę z języka polskiego zdawałem prawie 60 lat temu. Nie znam zasad sztuki dziennikarskiej i etyki tego zawodu, o to dba redakcja. Zawsze byłem i jestem wrażliwy na potrzeby ludzi wymagających wsparcia, a tych ludzi jest zawsze więcej od zadowolonych. Potrzebna jest odwaga, a ona ma swoją cenę, bo wygodniej jest troszczyć się tylko o siebie i płynąć z prądem. Tak to wygląda Panie radny Matułojć.

Już raz 20 czerwca 1968 r. wykazałem się taką odwagą. Mimo groźby utraty kierowniczego stanowiska w POM sprzeciwiłem się ówczesnym władzom. Zorganizowałem ludzi i nie dopuściliśmy do bezprawnej eksmisji na ul. Poznańskiej. W pokazowym politycznym procesie Sąd w Szczecinku skazał mnie na 6 miesięcy aresztu w zawieszeniu na 4 lata. To był wyrok na potrzeby ówczesnych władz. Jestem dumny z tego wyroku. Pana albo wtedy nie było na świecie, albo jeszcze boso latał za orkiestrą, nie dochodzę lat. O dziwo zdobyłem wtedy uznanie w zakładzie pracy, dalej awansowałem. Za działalność społeczną i zawodową otrzymałem odznaczenia resortowe, wojewódzkie oraz państwowe, w tym Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi.

Sądzę, że niczym nieuzasadnione groźby sankcji pod moim adresem, to próba zamknięcia buzi przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Postraszyć tych ze Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka. Bez obaw, ja nie startuję, a koledzy nie są tacy strachliwi.

Całe szczęście, że żyjąc w demokracji nikt mi nie zabroni własnych ocen. Nie można teraz mówić, że kto ma władzę i pieniądze, ten ma rację w Sądzie. U nas nie można kupować życzliwości urzędników sądowych. Na szczęście. Ponieważ wszystko odbywa się jawnie i oficjalnie, co jest uznane za coś oczywistego, bo doczekaliśmy się sądów niezawisłych.

Ja nie mam i nie będę miał adwokata, będę bronił się sam. W przyszłość patrzę optymistycznie. O ile jednak znajdę się w pierdlu, to przyrzekam czytelnikom Kuriera Czaplineckiego dostarczyć efektownego reportażu z mego tam pobytu.

Dodatkowe informacje

Powrót na górę

Moje konto

Współpracujemy

       https://www.ubezpieczeniemieszkania.pl/

Zostań promotorem

Więcej