Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM

Czaplinecki bumerang. O strefie ciszy ponownie

  • Napisane przez  Józef Antoniewicz
Fot. Józef Antoniewicz Fot. Józef Antoniewicz

O tym, że sprawa ciszy nad j. Czaplino wraca, dowiedziałem się dość przypadkowo. Nie myślałem, że jak bumerang wrócą zdaje się już raz wyjaśnione kwestie poruszane na łamach Kuriera Czaplineckiego w 2011 r. (Nr 57, 58, 59). Zwłaszcza, że mieszkańcy Czaplinka oraz koło PZW otrzymało zapewnienie od Pana Burmistrza, że Czaplino będzie miejscem odpoczynku i pozostanie wędkarskim El Dorado. Miejscem zapewniającym spokój, ceniącym ciszę i komfort bycia blisko z naturą ludzi tu mieszkających, jak i turystów.

Nie myślałem, że jak mantra wrócą koszmary za sprawą bardzo nielicznego lobby motorowodniaków, którzy będą starali się wykorzystać każde wahania władzy dla swych celów. Do sprawy podeszli więc dość perfidnie i metodycznie. Za sprawą argumentów siły a nie rozumu, zainteresowani piszą pod siebie pytania w internecie i inicjują głosowanie, czy na j. Czaplino będzie można pływać łodziami o silnikach powyżej 5 KM. 

Zrobiono agitację wśród młodzieży, bo wiadomo że im można takimi tematami zawrócić w głowie. Ale najważniejsze jest to, że młodzi powszechnie posiadają komputery i Internet, więc zagłosują. Wiadomo, że zainteresowani mają zawsze większą siłę przebicia. Osoby starsze nie mogły skorzystać z tej formy referendum, gdyż po prostu z braku internetu nie zagłosowali. W moim bloku internet ma tylko jedna rodzina, ale wszyscy są za ciszą na jeziorze.

Podobną metodę zastosowano w 2011 r. Poruszył to Pan Zygmunt Figarski w Nr 58 Kuriera. Zainteresowani zbierali podpisy przy okazji opłat RTV. Podpisywano nieświadomie, bo nie wypadało odmówić. Jest to manipulacja stawiająca się ponad prawem, w której ludzie stawiani są jak zwykłe szaraczki. Jacy oni są bezczelni i barbarzyńscy. Głosowanie w internecie dało okazję do medialnej przepychanki – kto wygra a kto przegra w tej nierównej walce. Wynik był do przewidzenia. Jeśli pytania byłyby inaczej sformułowane wynik też byłby inny. Mówi się, że na Białorusi wynik zależy od tego kto liczy głosy, ale my mamy demokrację, a wynik uzależniony jest od tego, ile osób bierze udział w głosowaniu. Ponieważ wynik uzależniony jest nie od woli głosujących, ale od tego ile osób zagłosuje. Sądzi się, że nieobecni nie mają racji – nieprawda! Czy my już dorośliśmy do prawdziwych standardów demokracji - śmiem wątpić. Rada Miejska w Czaplinku "kupiła" to bez zastrzeżeń, a ja nie chciałbym, aby mój Czaplinek był traktowany jako małe zapyziałe miasteczko.

W dniu 16. października br. odbyła się zblokowana komisja, na której miano decydować, czy na j. Czaplino znieść ciszę. Już po wejściu na salę obrad zauważyłem wielką komitywę niektórych radnych z zainteresowanymi. Pomyślałem sobie, że już po wszystkim i nie pomyliłem się. Dyskusja zaczęła się nie o zniesieniu ciszy, ale o jakiej mocy silniki mają być dopuszczone, tak jakby sprawa była już przesądzona. Z tyrady o mocy silników wygłoszonej przez radnego Aleszkę wywnioskowałem, że na Czaplinie najchętniej widziałby jakiegoś U-bota (to byłaby frajda – a jaka fala przy wynurzeniu).

Padały propozycje, aby podzielić jezioro na dwie części. Były też głosy umiarkowane – rozsądku, aby znaleźć inne wyjście, wszak tyle mamy innych jezior w gminie. Były to głosy radnych Kowalskiego i Chochoła. Najbardziej rzeczowe były wystąpienia Radnego Powiatowego Wiktora Wosia oraz Bernarda Bubacza. W. Woś zwrócił uwagę, że wielu turystów przyjeżdża tu dla spokoju, ciszy i bliskości przyrody. Czy zamiast ryku silników motorowych nie zrobić ścieżki rowerowej, gdyż brzegi są niewykorzystane i zdewastowane. Jest wciąż niewykorzystany aspekt lokalizacji parku miejskiego przy Wałeckiej ze stromymi brzegami ku j. Czaplino. Brakuje infrastruktury, ławek, koszy na śmieci. Nie można ograniczać się tylko do punktu widzenia garstki ludzi mających partykularne interesy. Popatrzeć trzeba okiem zwykłych mieszkańców, mających prawo do życia w ciszy, spokoju, a bogactwo jeziora wykorzystywać w sposób rozsądny. 

Pan Bubacz zwrócił uwagę na przekraczanie dopuszczalnych norm decybeli przez motorówki i skutery wodne. Zadano pytanie, które pozostało bez odpowiedzi, czy jest zgoda dzierżawcy jeziora na zniesienie ciszy i użytkowanie motorowego sprzętu pływającego. 

Artykuł jest zapowiedzią 87 wydania Kuriera Czaplineckiego

Ostatecznie 30.10.13 r. radni przegłosowali zniesienie ciszy na j. Czaplino. Żadne wnioski mieszkańców o ograniczeniach chociażby czasowych, nie zostały uwzględnione. Nie wzięto pod uwagę także negatywnej opinii obecnego dzierżawcy jeziora Spółki Rybackiej w Czaplinku. Wynikało to z twierdzenia, że dwóch rzeczy nie da się na takim małym akwenie pogodzić. Albo zdecydować, czy jezioro ma być dla gospodarki rybackiej i dla wędkarzy, czy dla motorowodniaków. Jezioro jest za małe na takie sporty. Na jeziorze jest także jedno z dwóch kąpielisk w Czaplinku. I na to też nie zwrócono uwagi. 

Jedynym radnym przychylnym mieszkańcom był Pan Kowalski. Z gorącym apelem do radnych, z przypomnieniem, że są oni zobowiązani w tym okręgu do głosowania zgodnie z wolą wyborców, do reprezentowania ich interesów, aby nie znosić ciszy nad jeziorem z którego korzystają mieszkańcy, zwróciła się w imieniu samorządu mieszkańców przewodnicząca Małgorzata Sedyk. Samorząd mieszkańców słusznie zauważył, że nie można lekceważyć potrzeb większości zamieszkałych i korzystających z tego jeziora obywateli dla czterech motorówek (bo więcej się nie zmieści).

Radni Aleszko i Matułojć zlekceważyli apel swych wyborców. Akurat tym radnym się nie dziwię, bo rzadko zdarza im się głosować zgodnie z interesem gminy i miasta, a interes swych wyborców mają gdzieś. Pan Aleszko chwali się, że też jest zainteresowany, bo ma łódź motorową. I fala będzie duża i dużo hałasu, a i pewnie do tego przychyla się radny Matułojć, gdyż kilka metrów od jeziora już kupił działkę. Przypominam Wam: „Nie wolno mieszać swoich indywidualnych interesów z interesami ludzi, którzy Wam zaufali”.

Każdy kij ma dwa końce. Za niecały rok wybory. Ciekawe, jaką bajeczką nas uraczą? Jezioro na takie sporty jest za małe. A do tego dochodzi ograniczenie po 100 m od każdego brzegu. Kto tego będzie pilnował? Gdzie bezpieczeństwo? O wypadek będzie bardzo łatwo, zwłaszcza że mają być tzw. banany. A co z wędkarzami na łódkach? A co z kajakami? Pamiętam wypadek koło plaży, gdzie fala takiej motorówki wywróciła kajak dorosłej osoby z małą dziewczynką. Całe szczęście, że w pobliżu byli wędkarze.

Kąpielisko nad jez. Czaplino masowo oblegane jest przez wypoczywających mieszkańców Oś. Wieszczów i o dziwo ich radny p. Kalina także był za zniesieniem ciszy. Innym radnym się zbytnio nie dziwię, bo zadowoleni że temat nie dotyczył jezior bliskich ich miejscowości. O postawie przewodniczącego komisji rolnej p. Wojtowiczu powiem krótko: Panie Boże widzisz, a nie grzmisz. Spuszczam więc miłosiernie kurtynę milczenia, być może jest jeszcze w amoku, że ktoś śmiał mu ukraść śmieci z zagrody i wywieść do lasu. Pytanie tylko, dlaczego tych trzech, czy pięciu motorowodniaków uparło się właśnie na j. Czaplino, skoro wokół jest - pomijając j. Drawsko - dużo jezior większych i bardziej atrakcyjnych. Przytoczę jeszcze raz pana Figarskiego z nr 58 KCz w art. „Dęta sprawa”. Z. Figarski, który znał dobrze to środowisko twierdził, że j. Czaplino odpowiada zainteresowanym ze względu na lokalizację, chęć szpanowania, bo gwarantuje gapiów, a przede wszystkim kasę. Poza Czaplinkiem nie będzie większej gawiedzi, a za przejazd nartami wodnymi trzeba będzie zapłacić. Gdzie tu wrażliwość społeczna? Głupota! Wyrachowanie! Tupet pewnie tak, ale kto bogatemu zabroni. Prawda jest w stwierdzeniu – „ kto ma szmal ten jest pan”.

Czy radni tego nie zauważyli, bo wychodzili ze starego stwierdzenia, że „bogatemu należy zawsze dać dużo – biedny niech cieszy się z tego co ma”. Szkopuł w tym, że mieliśmy jezioro, oazę spokoju, a to nam zabierają. 

Pytam więc, czym ci ludzie (motorowodniacy) tak się zasłużyli dla gminy, dla miasta Czaplinek, że otrzymali taki prezent? Coś zbudowali? Pomogli może służbie zdrowia? A może zrobili coś dla edukacji młodzieży? Nic z tych rzeczy, przynajmniej ja nie posiadam takich informacji. Podatki dla gminy płacą wszyscy, a niektórzy bardzo duże, bo uważają to za coś normalnego. 

Starsze pokolenie masowo wypoczywające nad jeziorem, czy to w formie biernej czy czynnej, łowiąc ryby, bawiąc wnuki a nawet prawnuki, na pewno więcej wniosło wkładu w rozwój tego miasta. Jest teraz modą tego nie dostrzegać, więc ja to niniejszym czynię. Na fundamentach tego co zostało w okresie powojennym pobudowane, funkcjonują teraz zakłady pracy dające pracę mieszkańcom, czego sąsiednie gminy nam zazdroszczą. Ale jednocześnie nikomu by nie przyszedł taki pomysł, jak szopka z j. Czaplino. Sąsiednia gmina Złocieniec chwali się w swoich folderach, że na oddalonym o 6 km j. Siecino jest strefa ciszy, tak samo na Wąsoszu czy Wilczkowie. Wiedzą jak zachęcić turystów, którzy hałas mają przez 11 miesięcy w roku. 

Nad j. Czaplino jest specyficzny klimat sprzyjający wypoczynkowi tak fizycznemu jak psychicznemu. Osobliwy mikroklimat, raj dla wędkarzy, bliskość natury, którą powinniśmy wykorzystać. Czymś wspaniałym jest obserwowanie życia ptaków: wielogodzinne walki łabędzi o terytorium, akrobacje perkozów jedno- i dwuczubych. Są tu też inne bardzo ciekawe gatunki - kurki wodne, kaczki krzyżówki, łyski, czaple, mewy, pojawiające się także gągoły. Liczne trzciny zapewniają im ochronę. O ile byłaby jakaś korzyść ze zniesienia ciszy, to jest jedna, wraz z całym ptactwem z jeziora wyniósłby się czarny kormoran. Jezioro jest bardzo bogate w ryby. Flora przybrzeżna stwarza wyśmienite warunki do tarła ryb. Najlepsze warunki do tarła znajdują się na środku jeziora. Jeden szelf na stronie zachodniej oraz porośnięte roślinnością i oblepione ikrą ryb. Śruby silników oraz wytworzona fala będzie wyrywać te rośliny niszcząc ikrę, która roznoszona gnije, pozbawiając jezioro tlenu.

Mam nadzieję, że ze względu na walory jeziora (serce miasta, nieduży areał, aspekt społeczny, przyrodniczy, spojrzenie pod kątem turystycznym i bezpieczeństwo kapiących się dzieci, wypoczynek osób starszych oraz matek z dziećmi) Rada Powiatu Drawskiego spojrzy na sprawę okiem gospodarza i nie pozwoli na te zmiany.

Powrót na górę

Moje konto

Współpracujemy

       https://www.ubezpieczeniemieszkania.pl/

Zostań promotorem

Więcej